wtorek, 21 sierpnia 2012

Pomóż choremu żyć tak, by pomagał sam sobie


w końcu nadszedł update, długo musiałem się do niego zabierać, w ogóle pamiętać, jednek teraz, dokładnie miną 2 lata bez 27 dni od mojego wypadku, spowodowanego alkoholem, który nie był przypadkiem. dużo się zmieniło, epileptolog, śpiączka, odleżyny, rehabilitacja, padaczka, wycięcie kości z czaszki, ataki, które mogą mnie w końcu zabić a ja muszę z tym żyć. Jak powiedział mój epileptolog: nie widziałem przypadku, który w takim stanie wstaje i prze do przodu, zwykle kładą się do łóżka i lamentują w jakim obzydliwym stanie się znajdują, tracą chęć do życia, do nauki, chcą to kończyć, czasem się udaje a czasem nie. ciekawy u mnie również był niezwykły zanik pamięci, nawet pisać musiałem się uczyć i trochę to zajęło póki się tego znowu nie nauczyłem, regardless, jak na razie pomijam tutaj te momenty które chciałem poruszyć. Mój związek, w którym byłem w dzień wypadku, dziewczyna z którą zerwałem znając artykuł o reintegracji społecznej chorych po urazach mózgu. Szkoda mi tego co zrobiłem, szkoda, że dopiero teraz zauważyłem, z odbudowującą się pamięcią ile szczęścia sama jej obecność mi zapewniała, miała mieszkać ze mną w warszawie i tu studiować, poszła sobie na studia do łodzi i jest cisza, ale co mogę powiedzieć, całkowicie życzę jej szczęścia. Ja jestem obecnie sam, została mi tylko jedna osoba, z którą utrzymuję kontakt, Bożena, i wielkie dzięki jej za to, sprzeciwiła się reintegracji społecznej chorych po urazach mózgu, dałą mi szczęście. (ile tu już? 10? 11 lat przyjaźni?). aby przybliżyć trochę artykuł dam kilka jego cytatów które zupełnie pokazują sytuację w jakiej obecnie się znajduję, (alkohol, coca cola, pepsi, kawa, późne chodzenie spać, wysiłek fizyczny,psychiczny -> kilka niedozwolonych mi obiektów/sytuacji) tak więc: "niemałym szokiem, kiedy pacjent wtedy przeżywa, jest uświadomienie sobie faktu, że na skutek wyłączenia z toku normalnego życia na parę miesięcy czy lat, cała rodzina i przyjaciele zdążyli się już przyzwyczaić do jego nieobecności. Nie zawsze łatwo ponownie włączyć się ponownie do życia rodzinnego przy wszystkich zachodzących zmianach w funkcjonowaniu samego pacjenta i całej rodziny. Tym trudniuej jest oczekiwać od szerszego społeczeństwa, aby utrzymywało "miejsce" do którego mógłby wrócić tak jak wraca się po długim urlopie. Tok życia bowiem wymaga, aby pewne role były pełnione na bieżąco: zakład pracy, szkoła, uczelnia nie mogą stać na miejscu i czekać na kogoś kto może kiedyś wrócić - albo i nie. Tak więc powrót do domu i powrót do społeczeństwa nie polegają wyłącznie na tym, że pacjent zmienia miejsce pobytu (wychodzi ze szpitala i wraca do domu). Fizyczny powrót do miejsca zamieszkania, do szkoły, do miejsca pracy wcale nie oznacza, że pacjent jest lub od razu będzie tym, kim był kiedyś w tym miejscu. Metaforyczne "rany" które powstały w społeczeństwie od momentu doznania przez pacjenta ciężkiego urazu mózgu już zaczęły się goić a być może w ogóle nie widać już braku tej osoby, kimkolwiek ona była przed wypadkiem."

I tutaj mega trafne miejsce, jak się czuję !!! :

"Jeżeli ze ściany odpadnie cegła i sie rozbije, a powstałą dziurę zamurujemy betonem, nie ma już miejsca na tę cegłę, nawet gdyby udało się ją naprawić. Musimy albo wybić beton albo wstawić tę cegłę w innym miejscu, czy też w innej ścianie, albo w ogóle ją wyrzucić. Analogia ta obrazuje dokładnie sytuację pacjenta: powrót do społeczności powoduje najczęściej konieczność wynegocjowania sobie w nim nowego miejsca. Oznacza to początek prawdziwych problemów, gdyż nie ma już "pod ręką" pomocnych specjalistów i personelu medycznego"


"O czym więc można rozmawiać z dawnymi przyjaciółmi, a nawet z własnymi dziećmi? Pacjent żyje najzupełniej sam we własnym świecie. Tu jednak tkwi pewien paradoks. Powszechnie wiadomo bowiem, że największym problemem chorego po urazie mózgu w dłuższej perspektywie czasu jest zależność społeczna (Pącholska2003; Azouvi i wsp.2005, Christensen i wsp.2005) Okazuje się jednak, że istotą tej zależności, z której chcemy wyprowadzić naszego pacjenta poprzez wlaściwą rehabilitację, jest właśnie swoisty egocentryzm, oczekiwanie, że wszyscy istnieją po to, by opiekować się chorym, wyrażane często słowami "jestem chory i należy mi się opiekia". Pacjenci po urazie mózgu czują się odizolowanymi od ludzi "normalnych" trzymają się kurczowo przywilejów "chorego" Jest to swoisty sposób nawiązania i utrzymywania kontaktów z innymi ludzmi."

Etapty przystosowanie się do niepełnosprawności przez pacjentów po  urazie mózgu:
1 Szok (to nie ja)
2 Oczekiwanie rychłej poprawy (jestem chory ale szybko wyzdrowieję)
3 załamanie (wszystko stracone)
4 obrona A (zdrowa) (idą do przodu bez względu na to co sie stało)
5 obrona B (neurotyczna) (nic się nie dzieje)
6 Przystosowanie (to jest trudne, ale nie takie złe)
heh, pomyliły mi się etapy;p 1 było 2 było 3 nie 4 tak 5 tak 6 nie ;p





wiecie co jest ciekawe?, moja obecność na siłowni z basenem, zajęcia aqua fitness (pilnowane, nie utopię się, za dużo kobiet na których się skupiam) ale

potem zostaję by dalej pływać. jeden mały atak i już jestem topielcem, ciekawe;] a jak nie to mogę się przeforsować na bieżniach bądź sztangach ;]

no, niegługo malowanie pokoju na czerwono, nie mogę się doczekać, mój pokój będzie wyglądał podobnie jak mój kurwidołek w manchesterze, czerwono ;]

krwisto czerwono ;]

pokój w anglii i śpiewające misie w trafford centre ;]